Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzeTiaa, łza sie w oku kreci na wspomnienie...Ale ja pamiętam jeszcze starsze czasy...Komarka na pedały stojącego na strychu po tym jak się Ojcu zapalił w czasie jazdy i łomot jaki dostałem po tym jak udało mi się go na tymże strychu odpalić (obawa przed pożarem) oraz starą Jawkę- skuter którą z czasem przejąłem od Ojca. To dopiero był sprzęt...Nikt tego naprawić nie umiał oprócz mnie, a naprawa wystarczyła tylko na dojazd do celu, do domu już wrócić nie dawało rady. Nawet po wymianie silnika...Biedna Jawka...nie raz leżała po tym jak zawiodła przez kilka dni rzucona do rowu i nikt jej nawet ukraść nie chciał...Koledzy w tym czasie biegali ze skorupami na nogach po przypaleniu w czasie wywrotek na motorynkach Pony...I te pierwsze motocykle w rodzaju BMW Sahara z czasów wojny wytargane a chlewka sąsiada i sprzęty typu Junak, Gazela ,SHL i WSK no i oczywiście demoludy...Taka młodość bardzo się różniła od tej obecnej, ale dała nam być może i więcej niż sama jazda na motocyklach- dała nam wspomnienia...W mojej młodości nie liczył się lans a szczytem marzeń było by dosiąść czegoś co wreszcie pojedzie. A im szybciej i im mniej się będzie psuło tym lepiej...
OdpowiedzJa uważam zupełnie odwrotnie - a że sam posiadałem Jawkę to mam porównanie - otóż nie ma gorszych sprzętów niż z tamtego okresu... Te złomy psuły się nawet jak nikt ich nie używał, tłoki puchły, biegi wyskakiwały, kopka miała ukruszone zęby i łapała raz na jakiś czas, linki były powiązane na słowo honoru, z tłumika ciekł olej, z silnika także.... To był po prostu rozpier..ol - ja z chęcią wymieniłem ten stary złom na włoski skuter - ten przynajmniej dojedzie :D I nie trzeba się pieprzyć z biegami w mieście, szukać luzu na światłach itd, a jak się zepsuje to można to oddać do mechanika i mieć gwarancję na naprawę. Sorry ale dzisiejsze sprzęty o małej pojemności biją na głowę sprzęty z epoki :D
OdpowiedzSzanowny Kolego ja nie twierdzę że nowe jest złe, ale to dzięki staremu jest co wspominać :). Teraz się wsiada i jedzie, kiedyś się wsiadało,a z jazdą bywało różnie. Zawsze były emocje- zapali albo i nie, dojedzie albo i nie... A te rozmowy w garażach jak co naprawić, skąd wziąć części i kto skąd pchał nocą i w deszczu - to właśnie są bezcenne wspomnienia z tamtych lat...
OdpowiedzZaobserwowałem w tej dyskusji podział komentujących na dwie grupy. Jedni, którzy patrzą na to wszystko ze strony praktycznej, ekonomicznej itd. tzn. że ma służyć na dojazdy do konkretnego celu, bezawaryjnie, szybko, dynamicznie, ekonomicznie, jednocześnie negatywnie krytykują tuningi i ten cały temat, jako pasja ludzi i dobre wspomnienia. Dla tej grupy tuning jest bez sensu, wszystko ma być oryginalne i ma się tym jeździć sprawnie do pracy. Natomiast druga grupa nie traktuje tych pojazdów jako środek do przemieszczania się, tylko jest to przedmiot ich zainteresowania. I Ci ludzie do pracy poruszają się swoimi autami czy nawet swoimi DRUGIMI motorowerami w pełnej serii, a wg mnie w tym temacie mowa jest o tych pierwszych, czyli nie służących jako środek transportu, ale jako coś innego. Przykład, jest dość znany chłopak w świecie tuningu skuterów. Jego skuter cały czas stoi w garażu (nie naprawia go, a tylko chyba myje). Ale nie jeździ nim, bo on służy do pokazywania się nim na różnych konkursach lub imprezach typu customshow - ten skuter, w którego wpakował dziesiątki tysiecy dla pierwszej wymienionej przeze mnie grupy jest idiotyzmem, ale nie... on na co dzień, do pracy jeździ sobie drugim, normalnym motocyklem, a na zimę ma samochód. I dyskusja pomiędzy tymi dwiema grupami jest bez sensu, bo każda ma inne przekonania i mentalność. Jedni traktują to jako pasję (nocna usterka w trasie to dla nich fantastyczna przygoda, coś, co będą wspominać), a drudzy chcą po prostu mieć to do przemieszczania się z pkt. A do B. Należę do tej drugiej grupy. Lubię grzebać, lubię się bawić, lubię mieć potem satysfakcję ze swoich osiągów, skuterem po tuningu też robiłem wakacyjne trasy, ale prawdziwym moim pojazdem na co dzień, którym się przemieszczam nie z pasji, a z konieczności jest samochód lub drugi motocykl, ewentualnie rower ;)
Odpowiedz